Co robić? Działać! Autorytaryzm tężeje szybko jak beton

17 lipca 2017

Po pierwsze pozbyć się złudzeń. Kaczyński dąży do autorytarnych rządów i krok po kroku demontuje polską demokrację. Nie zatrzyma się na skutek protestów ulicznych ani międzynarodowej interwencji. Przeszedł na drugą stronę mocy i jest gotów by iść dalej. Uruchomił nieodwracalny proces. Nie zatrzyma go i nie cofnie. Im bardziej brnie w bezprawie, tym bardziej boi się konsekwencji ewentualnego oddania władzy bo wie, że czeka jego samego i jego partyjnych kolegów surowa kara. To samonapędzający się mechanizm bezprawia. Nie ma odwrotu.

Kolejne etapy konsolidacji władzy będą wyglądać następująco: Najpierw PiS wykona atak na niezależne media. Na pierwszy ogień pójdzie TVN i Axel (Onet, Newsweek, Fakt itp.) potem kolejne. Autorytarna władza nie toleruje krytyki. Tak stało się w Turcji, na Węgrzech i w Rosji. Tak samo będzie nad Wisłą. Media zostaną „przywrócone Polakom” czyli „zrepolonizowane” lub ulegną „demonopolizacji w celu zapewnienia prawdziwego pluralizmu”, bądź jedno i drugie. Można je także zastraszyć poprzez domiary podatkowe – metoda już zastosowana wobec TVN: 110 milionów i Polsatu: 40 milionów. Wykorzystanie urzędów skarbowych jako metoda walki z niezależnością mediów świetnie sprawdziła się w Rosji.

Kolejne będą zmiany w ordynacji wyborczej, przeprowadzone, by utrudnić odebranie sobie władzy w procesie wyborczym. Kolejno, mobilizacja państwowego aparatu represji po to, by nękać liderów opozycji. Propagandowe zarzuty „przygotowywania puczu”, polegającego na organizacji demonstracji, zamienią się w zarzuty karne. Ostatnią deską ratunku jest Sąd Najwyższy stwierdzający nieważność przegranych przez PiS wyborów plus armia i policja wyprowadzone tego samego dnia na ulicę, by pięścią potwierdzić słuszność takiego wyroku. Kaczyński zrobi wszystko by nie znaleźć się w więzieniu, a wie, że tam jest jego miejsce po utracie władzy.

Jak bronić wolności i demokracji przed brutalną siłą? Nie poddawać się. Bezradność, dusząca bezsilność, bierna wściekłość, to stan w jakim chcieliby trzymać nas uzurpatorzy utrwalając swą absolutną władzę. Nie jest za późno. Nie jesteśmy bezradni. Oto garść moich pomysłów.

Liderzy opozycji muszą się zjednoczyć. Tylko razem są w stanie przeciwstawić się PiS-owskiej większości. Muszą to zrobić, nie dla dobra ojczyzny, czy w imię świętych wartości, ale po prostu dlatego, że nie mają innego wyjścia. Czas schować swoje partykularne ambicje i interesy do kieszeni. Jeśli Grzegorz Schetyna chce zostać premierem, to musi zaakceptować Ryszarda Petru w roli wicepremiera. Jeśli parlamentarzyści PO chcą cieszyć się mandatem, w przyszłym parlamencie, muszą podzielić się miejscami z koleżankami i kolegami z Nowoczesnej. Jeśli PSL chce marzyć o pozostaniu opozycją parlamentarną, musi porzucić swoją tradycyjną rolę języczka uwagi.

Nie wierzę w szczytne idee i wysokie motywacje naszych liderów politycznych. Nie ufam ich talentom. Nie oczekuję wielkich przedsięwzięć, czy wizji na miarę mężów stanu. Oni są tacy jacy są i narzekanie, że nie są Macronem czy Trudeau jest jałowe. Wierzę w ich polityczny instynkt samozachowawczy. Wierzę, że posłuchają prostych, podstawowych odruchów i w obliczu śmiertelnego zagrożenia połączą siły w geście samoobrony i we własnym dobrze pojętym, podstawowym interesie. W tej grze stawką już nie są wasze kariery Panowie. W tej grze stawką jest wasza wolność, wasze życie.

Według badań sondażowych PiS które przeciekły do prasy obóz demokratyczny może liczyć na 46% głosów i zwycięstwo w wyborach. Stawka jest najwyższa. To przyszłość naszej ojczyzny. To wolność jej obywateli. Panowie, teraz lub nigdy, musicie stanąć na wysokości zadania. Historia was po tym oceni. Nie po tym co zrobiliście do tej pory, i nie po tym co zrobicie w przyszłości. Są momenty w historii narodów przełomowe. I z takim momentem mamy do czynienia. Powtarzam teraz albo nigdy. Drugiej szansy nie będzie. Raz utrwalony system autorytarny gnije latami. Dziesiątki lat.

Po drugie trzeba intensywnie pracować nad przekonaniem posłów PiS z tylnych ławek. Już dzisiaj pojawiają się głębokie rysy na pozornym monolicie władzy. Poseł Łukasz Rzepecki zapowiedział bunt w prawie ustawy paliwowej i otwarcie wypowiedział posłuszeństwo Kaczyńskiemu. Poseł Bartłomiej Wróblewski zrobił to samo w sprawie ustawy o Sądzie Najwyższym. Takich posłów może być znacznie więcej. Pamiętajcie, ci ludzie traktowani są w PiSie jak mięso armatnie, bezwolne maszynki do głosowania, bezmyślne trybiki w machinie władzy. Oni też mają ambicje. Oni też mają poczucie godności. Oni mają polityczne interesy. Cały mechanizm autorytaryzmu Kaczyńskiego jest tak naprawdę kolosem na glinianych nogach. To tylko 5 głosów przewagi.

Pięć osób zrywa lojalność i władza prezesa rozsypuje się jak domek z kart, ulatnia jak zły sen. Musicie te pięć osób przekonać. Przecież tym gestem mogą przejść do historii. Uciec przed ciągłym szantażem ze strony swego psychopatycznego szefa. Uniknąć kar i ciągłego strachu. Wystarczy zagwarantować im miejsce w kolejnym parlamencie. Wystarczy zaofiarować eksponowane stanowiska w komisjach sejmowych, w rządzie. Ci ludzie poszli do polityki tak jak każdy, realizować swoje osobiste ambicje. Pójdą z wami jeśli zagwarantujecie im bezpieczeństwo i zaoferujecie lepsze możliwości realizacji tego o czym marzą – znaczenia, sławy, władzy i stanowisk. Bycie pogromcą Kaczyńskiego, zbawcą polskiej demokracji to bardzo kusząca perspektywa. Przecież nie muszą wyrzekać się swych poglądów. Można być prawicowym konserwatystą także poza PiS-em.

Można założyć demokratyczną prawicę z zapleczem w postaci Klubu Jagiellońskiego, ludzi umiarkowanych i myślących, szanujących podstawy demokracji. Bezpardonowy pęd do władzy po trupach im też przestał się podobać. Krótko mówiąc, musicie zrobić wszystko co w waszej mocy, by widoczne na bloku władzy pęknięcia poszerzać. Pięć osób – to stosunkowo niedużo. Macie dla nich potencjalnie fantastyczną ofertę – ofertę nieśmiertelności, bohaterstwa i uznania.

Politycy i autorytety, wszyscy wspólnie powinni razem, jednym wielkim głosem zaapelować do polskiego Kościoła o wsparcie. To przecież czynne poparcie Kościoła utorowało PiSowi drogę do władzy. Od ojca Rydzyka do tysięcy proboszczów na wiejskich plebaniach. To oni popierają tę władzę. Władzę, która paradoksalnie właśnie nas, katolików od tego kościoła oddala. Oddala nas ze wspólnoty zachodnich demokracji z duchową stolicą w Rzymie, w stronę świata rosyjskich wpływów ze stolicą na Kremlu. Rozmawiajcie z Kościołem. To wielka siła i wcale dla demokracji jeszcze nie stracona.

Liderzy opozycji, wezwijcie wszystkie przedstawicielstwa dyplomatyczne w Polsce do interwencji. Przecież inwestycje pochodzące z ich krajów są zagrożone. W kraju, gdzie nie funkcjonują niezależne sądy, ochrona interesów firm zagranicznych jest niemożliwa. Ambasada amerykańska powinna jednoznacznie zapowiedzieć, że stanie murem za Script Networks (właściciel TVN) w obronie największej amerykańskiej inwestycji w tej części Europy. To samo powinni zrobić Niemcy w sprawie Axel Springer. To samo powinni zrobić wszyscy przedstawiciele dyplomacji krajów, z których pochodzą firmy inwestujące nad Wisłą: Holendrzy, Włosi, Portugalczycy, Hiszpanie, Francuzi…. I nie chodzi tu o obronę wartości, lecz twardych gospodarczych interesów.

Tu opozycji demokratycznej i zagranicznej dyplomacji jest po drodze. Taki apel trzeba sformułować jak najwcześniej. Spotkania z ambasadorami organizować dziś, jutro. Potem będzie za późno. Autorytaryzm szybko tężeje, jak beton. Z każdym dniem trudniej go będzie rozkruszyć. Demokracja i nasza wolność osobista to sprawy zbyt ważne by zostawiać je wyłącznie politykom. Musimy walczyć o nie sami. Każdego dnia. Demokracja sama się nie obroni.

Przypominam, nas jest jedna trzecia, ich jedna trzecia i jedna trzecia ma to wszystko w nosie, bo uważa, że ich polityka nie dotyczy. To brzmi śmiesznie, wręcz prostacko, ale zastanówcie się nad tym choć trochę: jeśli każdy z nas, przekona jednego z nich, to PiS zniknie, bo wyparuje jego poparcie społeczne. Pomyśl o jednej osobie, która jest ci jakoś emocjonalnie bliska: przyjaciółka, kolega, ktoś z rodziny. Weź telefon, Facebooka. Mów, przekonuj, nawracaj na demokracje. Musimy być jak misyjna sekta. Dzisiaj nie pytaj co opozycja zrobiła dla ciebie, ale co ty możesz zrobić dla demokracji. Możesz. Każdy z nas może.

Może przekonać jednego Polaka, który dał uwieść się hasłom dobrej zmiany. Żeby zrobić to skutecznie musisz go słuchać, rozumieć argumenty drugiej strony. Nie wolno się obrażać, zamykać, okazać niechęci. Nie wolno pielęgnować własnego poczucia wyższości. Kaczyński kocha konflikt. Eskaluje wojnę, bo wie, że trwałe i głębokie podziały społeczne, podziały, które uniemożliwiają porozumienie, wymianę myśli czy zmianę poglądów, utrwalają jego absolutną władzę. Nie grajmy w tę grę nienawiści. Nie obrażajmy się. Nie obrażajmy innych, inaczej myślących. Oni nie są głupi czy źli. Po prostu PiS daje im coś czego bardzo chcieli. Coś, co jest dla nich bardzo ważne. Daje poczucie własnej wartości w warstwie symbolicznej: polityka historyczna, nacjonalizm, poczucie wszości wobec muzułmanów, wstawanie z kolan, antyelitaryzm itp. oraz warstwie materialnej – pięćset plus, wcześniejsze emerytury. Musimy to zrozumieć i umieć sformułować kontrpropozycję.

To dla poczucia wspólnoty, godności, znaczenia i przynależności czyli podstawowych potrzeb ludzkich, tak duża liczba Polaków jest gotowa oddać swoją wolność. Jeśli będziemy ludzi nadal obrażali argumentem, że sprzedają swoją wolność tanio, za pięć stów, przegramy. Musimy sformułować dla nich inną, atrakcyjną propozycję. Powtarzanie, że PiS zły jest jałowe i nie przekonana nikogo. Mówmy o miejscu Polski w zachodniej cywilizacji jako patriotycznym paradygmacie. W języku aspiracji naszych bohaterów narodowych, uczestników powstań, żołnierzy naszych wojen o wolność naszą i waszą. Mówmy językiem naszych przeciwników.

Tylko tak do nich będziemy w stanie dotrzeć. Mówmy o podstawowych wartościach, jak wolność i demokracja, o której wszyscy przecież marzyliśmy latami, żyjąc w niewoli komunizmu. Mówmy o zagrożeniu Rosją. Zagrożeniu dla wolności naszej ojczyzny. Możemy być równym pomiędzy równymi krajami zachodnich demokracji w Unii Europejskiej, albo wasalem wielkiego, coraz bardziej groźnego sąsiada ze wschodu. Mówmy o tym, że polityka socjalna prawicy jest słuszna, że liberałowie przespali moment, w którym należało się sukcesem polskiej transformacji sprawiedliwiej podzielić z tymi, którzy nie odnieśli sukcesu.

Mówmy o tym, że nie widzimy Polski, której nie chcieliśmy widzieć: Polski małych miasteczek, Polski stagnacji, biedy, beznadziei. Mówmy o nierównościach społecznych. Jeśli średnia dochodów wynosi 4,6 tys. złotych a połowa ludzi zarabia mniej niż 2,6 czyli niewiele więcej niż pensja minimalna (2 tys.) to coś jest nie tak. Mówmy o tym, że należy podwyższać pensje minimalne, że skandalem był brak minimalnej stawki godzinowej. Domagajmy się zniesienia umów śmieciowych. Rząd PiS nic nie zrobił w tej sprawie. Po prostu głośmy naszą prawdę z pokorą. Jedynie przyznanie się do błędów uczyni nas na tyle wiarygodnymi, żeby ktokolwiek chciał posłuchać czegoś bardziej skomplikowanego niż propagandowa czarno biała młócka w TVP.

Wszyscy musimy głosić swoją prawdę, swoje wartości codziennie i stale. Na ulicach chodząc na demonstracje. W mediach społecznościach pisząc komentarze, dyskutując z ludźmi. Ty też możesz coś zrobić dla demokracji! Ty też coś możesz zrobić dla Polski! Każdy z nas niech poświęci 30 minut dziennie na służbę publiczną rozumianą jako aktywność w sieci. Pamiętajcie, żyjemy w informacyjnych bańkach. Bardzo rzadko mamy szansę mówić do myślących inaczej. Jeśli przytrafi się wam ktokolwiek wyrażający inne poglądy niż wasze, zadbajcie o niego jak o wielki skarb. Nie wolno skreślać, odrzucać, obrzucać epitetem hejter i kończyć konwersację.

Nie ma sensu przekonywać przekonanych. Ludzi takich jak ty i ja. Trzeba za wszelką cenę wyjść z internetowej bańki, przebić się do innych i z szacunkiem, empatią i zrozumieniem przekonywać, przekonywać, przekonywać. Możesz myśleć, że jestem niepoprawnym marzycielem. Że to nic nie da. Że wpisy w Internecie nie zmieniają rządów. Mylisz się. To drobne kamyki tworzą lawinę. Ludzie tworzą potężne ruchy społeczne. Małe gesty robią wielką różnice. To wyłącznie kwestia skali. Jeśli będziemy wystarczająco zdeterminowani. Jeśli będziemy wystarczająco wytrwali. Jeśli będziemy wystarczająco konsekwentni i pracowici. Każdego dnia, dzień po dniu, tygodniami, miesiącami, latami wtedy wygramy. Kaczyński nas nie powstrzyma. Ale dzisiaj musimy wziąć się do roboty.

Wszyscy. Od liderów opozycji, przez autorytety, media po każdego z nas. Kaczyński ustanowi dyktaturę jedynie w jednym przypadku: jeśli mu na to pozwolimy. Bezczynność jest zgodą. Pamiętaj. To zależy ode mnie, od Ciebie od każdego z nas.