Dwa scenariusze zwycięstwa opozycji. “Każdy kompromis partyjny ma swoją cenę” (Newsweek 25.03.2023)

3 kwietnia 2023

Wspólna lista daje tylko o jeden mandat więcej, niż gdyby do wyborów poszedł blok PSL-Hołownia, a KO i Lewica startowałyby osobno. Uchroniłaby jednak polityków opozycji od wzajemnych ataków.

Od dłuższego czasu toczy się dyskusja, w jakiej formie partie demokratyczne mogą pokonać populistycznych autokratów w wyborach. Spierają się o to politycy i sympatyzujący z nimi publicyści. Wspólna lista opozycji przewija się jak wyznanie wiary. Jedni są za inni przeciw. Jedni i drudzy ignorują wyniki sondaży. W poniedziałek 20 marca ukazały się wyniki kolejnych (sondaż obywatelski) i dyskusja nabrała tempa. Jak zwykle każdy pozostał przy swoim. Rezultaty nie przeszkadzają nikomu, a szkoda, bo badania te są z wielu powodów wyjątkowe.

Sondaż przeprowadzono na wyjątkowo dużej próbie. To cztery tysiące respondentów podzielonych na cztery niezależne badania. To bardzo ważne, gdyż standardowe sondaże wyborcze, nawet gdy pytają o różne warianty list, przedstawiają je tym samym respondentom. Nie ma wątpliwości, że kolejność odpowiedzi na poszczególne pytania wpływa na preferencje w następnych. W socjologii to zjawisko nazywa się efektem echa, co zakłóca wyniki dla poszczególnych wariantów odpowiedzi.

Standardowe badania mają także drugą fundamentalną wadę. Zanim respondentom zada się pytanie o to, na kogo będą głosować, stosuje się pytanie filtrujące: czy ma pan/pani zamiar wziąć udział w wyborach. Pytania o poszczególne partie lub bloki wyborcze zadawane są wyłącznie osobom, które na pierwsze pytanie odpowiedziały twierdząco. To drugie źródło błędu. Kształt list wyborczych ma przecież zasadnicze znaczenie dla mobilizacji poszczególnych elektoratów. Osoba, która nie głosowałaby lub nie wiedziała na kogo głosować, gdy proponowany wybór sprowadza się do poszczególnych partii, może pójść na wybory, gdy będzie miała szanse zagłosować na wspólną listę opozycji. I odwrotnie. Jak pokazują wyniki sondażu obywatelskiego, propozycja wyborcza ma zasadniczy wpływ na chęć udziału w wyborach. Mobilizuje jednych, demobilizuje drugich. To niby oczywiste, ale wszystkie dotychczasowe badania wyborcze nie brały tego efektu pod uwagę.

Badacze Fundacji Forum Długiego Stołu zadali pytania inaczej, unikając opisanych wyżej błędów. Każdy respondent miał do wyboru partię lub blok wyborczy jedynie z jednego wariantu potencjalnej politycznej układanki. Poprzednie odpowiedzi nie wpływały na preferencje w kolejnych pytaniach. Nie stosowano także pytania filtrującego. Odpowiedź “nie będę głosował” była jedną z możliwości wyboru obok partii lub bloku wyborczego. Na koniec jeszcze jedna ważna różnica. Osoby, które odpowiedziały “nie wiem”, mogły wybrać dwa lub trzy komitety wyborcze jako najbliższe swoim preferencjom, gdyby jednak powzięły decyzję.
Podstawową przyczyną porażki opozycji jest wynik PSL

Nie tylko zatem wielokrotnie większa próba, ale także metodologia zadawania pytań skłania do wniosku, że sondaż obywatelski to nowa jakość w dyskusji o preferencjach wyborczych Polaków. Co z tego sondażu wynika?

Najwięcej głosów (8,81 mln) partie demokratyczne uzyskują, gdy idą do wyborów osobno. Mało tego, taki wariant udziału w wyborach w największym stopniu demobilizuje wyborców prawicy. PiS i Konfederacja uzyskują 7,71 mln głosów. W efekcie demokraci zwyciężają głosowanie z przewagą 1,1 mln głosów. Zwyciężają głosowanie, co nie znaczy, że wygrywają wybory. Reguła D’Hondta jest nieubłagana. Podział mandatów powoduje, że demokraci uzyskują mniejszość w parlamencie. 221 posłów czterech partii demokratycznych wobec 235 mandatów PiS (185) i Konfederacji (50).

Podstawową przyczyną porażki opozycji jest wynik PSL, które nie przechodzi progu wyborczego i 820 tysięcy głosów oddanych na tę partię zostaje zmarnowanych. Niestety symulacja pokazuje, że nawet przejście PSL ponad próg nie zmienia drastycznie rozmiarów porażki. Opozycja zdobywa 225 mandatów i nadal znajduje się w mniejszości. Niezależnie zatem, czy PSL utknie poniżej progu, czy też prześliźnie się ponad nim, samodzielny start wszystkich partii demokratycznych zakończy się porażką.

Fundacja Długiego Stołu zapytała Polaków o głosy w dwóch wariantach “w pół drogi” pomiędzy “każdy osobno” i “wszyscy razem”. W pierwszym Lewica idzie do wyborów osobno, a pozostałe partie (PL2050, PSL, KO) razem, w drugim demokraci idą w dwóch blokach: PL2050 z PSL, KO z Lewicą. Oba scenariusze są dla opozycji katastrofalne. W pierwszym zdobywa 209 mandatów wobec 251 PiS i Konfederacji, w drugim 203 wobec 257.
Kompromis ma swoją cenę

Przyczyny tej porażki opisałem miesiąc temu. Każdy kompromis partyjny ma swoją cenę w odpływie potencjalnych wyborców. Wyborcy Razem nie zagłosują na Donalda Tuska. Wyborcy Koalicji Obywatelskiej na Włodzimierza Czarzastego. Dla KO i Lewicy wspólny blok wyborczy oznacza utratę 20 proc. elektoratu. Stosunkowo najmniejszy odpływ wyborców notuje blok Szymona Hołowni i PSL. To zaledwie 1 punkt procentowy. W granicach błędu statystycznego badania. W efekcie demokraci dostają 1210 tys. głosów mniej, gdy startują w dwóch blokach, i nieco ponad milion mniej, gdy startują razem (KO, PL2050, PSL) z Lewicą na odrębnych listach.

Start demokratów w blokach wyborczych skutkuje nie tylko odpływem ich własnych wyborców, ale także mobilizacją wyborców przeciwników. PiS i Konfederacja mogą liczyć na 1250 tys. więcej głosów niż przy samodzielnym starcie każdej partii osobno i w wariancie dwóch bloków oraz nieco ponad milion w wariancie wszyscy razem z Lewicą osobno.

Sondaż obywatelski niestety nie uwzględnił najbardziej prawdopodobnego wariantu wyborów, gdy PSL idzie razem z partią Szymona Hołowni, a Koalicja Obywatelska i Lewica startują osobno. Z podanych danych można jednak estymować prawdopodobny wynik. W takim wariancie PSL, startując z PL2050, powinien otrzymać ok. 13 proc. głosów, podczas gdy KO 30,2, a Lewica 11,8. Nie wiem, w jakim stopniu powstanie takiego bloku wyborczego zmobilizowałoby wyborców PiS i Konfederacji. Nawet zakładając, że takiego efektu nie będzie, opozycja uzyskuje 55 proc., co przekłada się na około 234 mandaty. Ten wynik daleki jest od tryumfu. Daje minimalną czteromandatową przewagę.

Przy jednej liście wszystkich partii opozycyjnych ich koalicja może liczyć na 8 mln wyborców. Co ciekawe, jedna lista opozycji nie wpływa na mobilizację wyborców ani PiS, ani Konfederacji. Demokraci zdobywają 235 mandatów. Tylko o jeden więcej niż przy wspólnym starcie PSL i Szymona Hołowni.
Jedna lista demokratów uchroni polityków od wzajemnych ataków

Bez wątpienia sondaż obywatelski rzuca nowe światło na stare spory. Wniosek pierwszy jest taki, że obecna sytuacja opozycji jest nie do pozazdroszczenia. Wspólna lista daje niewielką wygraną. Start osobny z jednym blokiem daje równie słaby wynik. W najlepszym wypadku szeroka koalicja partii demokratycznych będzie rządzić niewielką większością. O odrzuceniu prezydenckiego weta nie ma nawet co marzyć.

Drugi wniosek jest taki, że partie opozycyjne powinny unikać sojuszy. PL2050 z PSL jest jedynym akceptowanym przez wyborców wyjątkiem. Aby wygrać, opozycja musi iść albo w obecnym kształcie, albo zjednoczona.

Przy zjednoczeniu różnice programowe i personalne niechęci odchodzą w cień. Koalicja zmusza liderów do współpracy. Podstawowa oś podziału rysuje się gdzie indziej: to walka demokracji z autorytaryzmem, walka przyszłości z przeszłością, Zachodu i UE z nacjonalistyczną zaściankowością, prawa z korupcją. Jedynie zarysowując taki manichejski obraz, demokraci uciekną od “programu”, który jednoznacznie kojarzony jest z obietnicami rozdawnictwa. W ten sposób podejmą równorzędną walkę w dychotomizowanym, totalnie podzielonym społeczeństwie. Kaczyński wpadnie we własną pułapkę czarno-białego podziału. Zyska godnego przeciwnika. Wybór będzie prosty – wybór za przyszłością Polski, za fundamentalnymi wartościami.

Co najważniejsze, jedna lista demokratów uchroni polityków od wzajemnych ataków. Dzisiaj PiS zyskuje przede wszystkim dlatego, że politycy opozycji więcej uwagi poświęcają sobie nawzajem niż na sformułowanie fundamentalnych celów, o które walczą. A cele te są dla nich wspólne, to demokracja, praworządność, sprawiedliwość, wolność, przynależność do kultury świata zachodniego, Unii Europejskiej. Ten dylemat zrozumie każdy wyborca.

Do tej pory we wzajemnych sporach politycy demokratycznej opozycji zrobili wiele, by zrazić do siebie własnych wyborców nawzajem. Czy jest jeszcze czas, żeby naprawić te szkody? Wszyscy deklarują jeden i ten sam cel: odwrócenie Polski z drogi do autorytaryzmu. Wszyscy deklarują, że najważniejsze jest odsunięcie PiS od władzy. Pokażcie wyborcom, że rzeczywiście tak jest.

Wyborcy docenią zgodę. W wyborach do Senatu musieli głosować na kandydatów konkurentów. Przy jednomandatowych okręgach wyborczych nazwisko “nie z mojej bańki” kłuło w oczy bardziej niż wybór z listy, w której można zagłosować na “swojego” kandydata w ramach koalicji wyborczej. A jednak pakt senacki okazał się sukcesem. Tym większym będzie wspólna lista, jeśli tylko przestaniecie krytykować się nawzajem. Wspólna lista nie przekreśla wyboru pomiędzy kandydatami różnych partii. Można to ludziom wytłumaczyć.

Niestety, reakcje na wyniki sondażu obywatelskiego nie napawają optymizmem. Szymon Hołownia i Władysław Kosiniak-Kamysz, wbrew faktom, z uporem maniaków powtarzają, że optymalnym scenariuszem wygrania przez opozycję wyborów jest start w dwóch blokach wyborczych: PL2050 plus PSL i KO z Lewicą. Jest dokładnie odwrotnie. Dwa bloki to przepis na klęskę. To najgorszy możliwy dla demokratów scenariusz wyborczy. Sondaż obywatelski pokazuje to jednoznacznie, ale nie on jeden.

Po stronie zwolenników zjednoczenia także dominują postawy ideologiczne. Autorzy badania zastosowali niespotykaną metodę przeliczania poparcia wyborczego na mandaty. Na tyle niespotykaną, że narazili się na zarzut stronniczości. Badania miały uzasadnić tezę o jednej liście i uzasadniają. Szkoda, bo metodologia jest ciekawa i wyniki istotne. Ich przeliczenie na mandaty (dla celów tego tekstu stosowałem kalkulatorsejmowy.pl), co najnowszy sondaż dla WP potwierdza, daje jednoznaczny wniosek – w obecnej sytuacji i wspólna lista, i wspólny start Hołowni z PSL daje podobny rezultat – nikłą przewagę demokratów. Pytanie – czy kampania prowadzona razem, czy osobno daje większą szansę na lepszy wynik jesienią? Ale to temat na osobny artykuł.
Jakub Bierzyński