Jak zostałem demonem zła (Astroturfing) (na:Temat)

24 lipca 2017

Ponieważ „prosty lud” tak się do Gendera przyzwyczaił, że przestał go bać, w TVP pojawił się nowy symbol zła i jest nim przerażający, groźny, mało znany, pochodzący z zagranicy, ba, zza oceanów, cichy i niewidzialny, podstępny i przepotężny: Astroturfing zwany dla uproszczenia Astrosurferem.

Astrosurfer posiada nadprzyrodzone moce. Wywołuje wojny hybrydowe. Wprowadza anarchię. Paraliżuje przerażony lud. Walczy z legalną, prawowitą władzą, na całym świecie. Jest najpotężniejszą siłą totalnej opozycji. Zostawia po sobie wyłącznie spustoszenie i zgliszcza. Jeszcze nigdy nie byliśmy w takim zagrożeniu. Ludzie w panice zaczną tratować się nawzajem, uciekając przed Astrosurferem.

Astrofurfer wprowadza kompletny chaos. Nie tylko komunikacyjny ale przede wszystkim pojęciowy. Podobnie jak Gender niszczy wartości ale czyni to siłą tsunami, na niespotykaną dotąd skalę. Nawet dzielne, wyszkolone i najlepiej wyposażone oddziały Obrony Terytorialnej są bezsilne w konfrontacji z przemożną siłą niszczenia Astrosurfera.

Proszę sobie wyobrazić jego przeogromną moc. Jest bardzo groźny, bo całkowicie niewidzialny. Sączy się z każdego ekranu komputera. Każdej komórki. Każdego tabletu. Nie zaraża maszyn lecz ludzi. Nie jest wirusem. Jest o wiele groźniejszy niż wirus. Bezszelestnie i niezauważalnie przenika bezpośrednio do mózgów osób, z którymi wejdzie w kontakt. Strzeżcie się Astrosurfera. On nas wszystkich zje.

Jestem bardzo dumny. To chyba największe osiągnięcie w moim długim życiu. Otóż mam przyjemność Państwa poinformować, że tą kosmiczną siłą zła zostałem właśnie Ja! Ja osobiście, z kolegą. Jestem bardzo rozczarowany, że w Wiadomościach TVP pokazali jego zdjęcie a nie moje. Może dlatego, że kolega jest przystojniejszy ode mnie i ma bardziej ujmujący uśmiech, co czyni go jeszcze groźniejszym?. Nie wiem. Ale oświadczam: osobiście czuję się Astrosurferem i nie dam sobie tego tytułu tak łatwo odebrać. To ja niszczę narody. Przy mnie mroczna siła całego zła to śmiechu warty żart. To ja jestem demiurgiem. To ja wyprowadzam na ulicę tłumy jednym kliknięciem myszy. Panie Jarosławie niech Pan się boi! Idę po Pana! W osobie Astrosurfera oczywiście.

Wiem. Myślicie, że sobie jaja robię. Przecież takie moce jak nieśmiertelność w Call of Duty! To jest po prostu bezmierna wszechmoc w pigułce! Wiem, że brzmi to megalomańsko ale to prawda! Czysta prawda! Nie tylko w Wiadomościach pokazali ale na słynnym pasku stało jak byk: Astrosurfer. Mam print screeny w razie czego gdyby się wypierali. Zresztą poczytajcie prawicowe Internety. Wszędzie czyha Astrosurfer, a Astosurfer to właśnie ja! No, ja z kolegą, w zasadzie…. I zdradzę wam swoje największe marzenie. Moim skrytym, największym marzeniem jest….. (trochę się boję o tym nawet myśleć, ale co tam raz się żyje!), jest zdjęcie na okładce „w Sieci”! Ale oczywiście wyłącznie w papierowym wydaniu. Żeby każdy klient Orlenu się o mnie dosłownie potykał! Po pańsku! Jak szaleć to szaleć! I chciałbym, znowu się wstydzę, wystąpić w jakim ładnym kostiumie. Takim wiecie, do twarzy, jak na przykład Joker. Shrek już zarezerwowany.…. Wybieram Jokera! Albo tego, no, Saurona, władcę Mordoru. Jeszcze nie wiem, ale jak się zdecyduję, to dzwonię do Karnowskiego. Jak nic!

Pytacie pełni gryzącej zazdrości jak się robi taką karierę? Jakie trzeba mieć dojścia, koneksje? Powiem skromnie – fart. Czysty fart. W piątek nieopatrznie odpowiedziałem na facebookowy wpis kolegi jednym słowem: jestem, a już w niedzielę byłem „wujkiem samo zło”. Epicka historia prawda? No, ale żeby wygrać trzeba grać!

Chciałbym niniejszym bardzo podziękować prezesowi Kurskiemu i jego dzielnej ekipie z Wiadomości, że powierzył tak wielką odpowiedzialność w nasze niedoświadczone ręce (nazwiska kolegi nie wymienię bo nie będę za friko robił mu reklamy). Uroczyście oświadczam w imieniu nas obu, to znaczy swoim i kolegi, że nie zawiedziemy Pana Prezesa. Sprostamy zadaniu. Będziemy straszyć totalną zagładą aż do końca świata. Przepraszam, rozpędziłem się, do końca obecnych rządów. Przecież gdy zrobimy w końcu ten pucz, który Pan stale zapowiada, kasandryczna przepowiednia się dopełni, spełniony i syty Astrosurfer nie będzie miał już nic do roboty. Wtedy napiszę książkę „jak zostałem potworem”.

Serdecznie pozdrawiam

We własnej osobie,

Astrosurfer.