Media powinny przeciwstawić się wprowadzeniu cenzury (Polska The Times)

18 grudnia 2017

11.12.2017 jest datą, która przejdzie do historii. Oto pierwszy raz od 25 lat polskiej transformacji wróciła w Polsce cenzura. Cenzura w postaci kary nałożonej przez KRRiT na TVN 24 w wysokości 1,5 miliona złotych. Kara ta została wymierzona stacji za „propagowanie działań sprzecznych z prawem i sprzyjanie zachowaniom zagrażającym bezpieczeństwu”. Tak została w decyzji Rady opisana relacja TVN 24 z zeszłorocznych grudniowych protestów pod sejmem. To decyzja przełomowa z wielu względów.

Cenzura

Po pierwsze jak pisałem wyżej stanowi wprowadzenie cenzury. Intencją urzędu było bowiem ostrzeżenie innych mediów i odstraszenie ich od popełnianiu tego rodzaju przestępstw w przyszłości. Dr. Hanna Karp, autorka ekspertyzy, na której Rada wydając decyzję o karze dla TVN się oparła, otwarcie przyznaje: „Tę karę traktowałabym jako symboliczną, która będzie czerwonym światłem ostrzegawczym dla wszystkich stacji i dziennikarzy”. To typowe działanie cenzury. Chodzi o wprowadzenie mechanizmów odpowiedzialności finansowej redakcji, dziennikarzy i nadawców by, przez zastraszanie, wymusić na nich autocenzurę, czyli myślenie w kategoriach tego czy przygotowywany materiał władzy się spodoba czy nie i czy w przypadku publikacji mogą grozić autorom i wydawcom konsekwencje w postaci kar finansowych. To klasyczne działanie autorytarnych władz: zdobycie przychylności mediów przez zastraszenie autorów, właścicieli i wydawców. Klasyczny efekt mrożący. Pani Karp nazwała ten proceder „dyscyplinowaniem”.

Język

Po drugie język. Przyczyną zdecydowanej reakcji KRRiT było „podżeganie przeciw władzy” jakie miała dopuścić się stacja. To język autorytarnych rządów w czystej postaci. Od dzisiaj każdy krytyczny wobec partii rządzącej przekaz można przecież nazwać „podżeganiem”. W demokratycznym kraju każdy może podżegać przeciw władzy ile zapragnie. Na tym polega wolność słowa. Fakt, że taki język pojawia się w uzasadnieniu decyzji państwowej instytucji oznacza, że państwo, które reprezentuje owa instytucja, nie jest państwem prawa a pospolitą satrapią w putinowskim stylu. Tam też za propagowanie postaw niemiłych władzy, ponosi się surową odpowiedzialność. Podżeganie jest surowo zakazane. Krajowa Rada uważa także, że zakazane jest propagowanie działań w jej ocenie nagannych (blokowanie sali plenarnej sejmu). Otóż jeszcze raz przypomnę: propagowanie wszelkich postaw i działań jest w demokratycznym kraju legalne, chyba że są to działania i treści wymienione w prawie jako takie których propagowanie jest czynem zabronionym (faszyzm, rasizm itp.).

Całkokształt

Po trzecie KRRiT nie ukrywa, że skorzystała z pretekstu, a kara jest formą zemsty, rewanżu obozu władzy na niepokornej stacji telewizyjnej. Rada w uzasadnieniu decyzji pisze iż: „Wymierzając karę organ uwzględnił dotychczasową działalność nadawcy”. To nowa nie znana w normalnych systemach prawnych konstrukcja – każemy cię za konkretny czyn ale tak naprawdę to za całokształt bo ci się kara należy. Innymi słowy dajcie człowieka a paragraf się znajdzie. To dokładna odwrotność praworządności. Temida jest ślepa bo sądzi czyny nie ludzi.

Uzasadnienie

„bardzo emocjonalne wypowiedzi polityków”. Sam nie wiem jak ten passus skomentować. Mam jedną radę, o której poniżej, nie narażajcie się koleżanki i koledzy, nie zapraszajcie polityków, szczególnie tych rozemocjonowanych do mediów.

Cel

Cel wprowadzenia cenzury jest oczywisty – chodzi o wyeliminowanie krytyki władzy z życia publicznego. Chodzi o to, by takie przypadki jak śmierć Igora Stachowiaka nie psuły dobrego samopoczucia wyborcom. Chodzi o to, by zapewnić władzy niezbędny komfort konieczny do spokojnej konsumpcji owoców zwycięstwa. Wprowadzając cenzurę praktycznie eliminuje się ryzyko przegrania wyborów. Nie trzeba nawet majstrować przy ordynacji ani fałszować elekcji. Suweren będzie wiedział jak wybrać. Dlatego wolne media są podstawą demokracji. Nie przypadkiem Orban, Putin i Erdogan zmonopolizowali przekaz we własnych krajach. Kaczyński idzie dobrze utartą ścieżką.

Liczcie na siebie

Czy polskie media są gotowe by się poddać? Czy dziennikarze wychowani w wolności ugną karku? Po poddaniu sądów partyjnej kontroli nie ma w Polsce instytucji, która mogła by wolne media obronić przed początkowo cenzorskim nadzorem, a później wasalizajcą wobec partyjnej władzy. Koledzy dziennikarze, redaktorzy, wydawcy to wy w Polsce stanowicie jeszcze tak zwaną czwartą władzę demokracji. Brońcie się sami. Nim będzie za późno. Jako człowiek, który przeszedł ze świata polityki do świata politycznej publicystyki, mogę wam z całą odpowiedzialnością powiedzieć: macie w ręku ogromną władzę. Władzę, której często sami nie doceniacie. To wy relacjonujecie wydarzenia. To wy przekazujecie opinie polityków. To wy kształtujecie ich wizerunek. Bez mediów politycy są niemi. Wszyscy luminarze życia publicznego ze wszystkich stron barykady potrzebują mediów, by dotrzeć do swoich wyborców. Oni zdają sobie z tego doskonale sprawę. W sztabach każdej partii dostęp do waszych studiów telewizyjnych, na łamy waszych gazet traktowany jest jako strategiczny zasób polityczny. Wszystkie partie prowadzą stały monitoring treści i wszystkie wysyłają do swoich działaczy listę programów, w których się ukazują. Codziennie. Nie liczcie, że obronią was masowe protesty. Władza świetnie radzi sobie w rozbrajaniu społecznej mobilizacji (wolne sądy). Nie liczcie na instytucje międzynarodowe. Władza przedstawi ich protesty jako mieszanie się w wewnętrzne sprawy Polski, atak na suwerenność ojczyzny, a ktokolwiek będzie protestował, zostanie nazwany zdrajcą. Liczcie na siebie. To wy możecie najskuteczniej bronić się sami. Jak to zrobić? To proste: od powiedźcie politykom narzucającym wam cenzurę tą samą bronią. Wyłączcie światła, odwróćcie kamery. Nie zapraszajcie do studiów przedstawicieli władzy. Odbierzcie im głos. Jedynie taka zorganizowana, solidarna akcja wolnych mediów może ich powstrzymać. Jeśli od przyszłego tygodnia, politycy PiS znikną z ekranów telewizyjnych, portali internetowych, radia i gazet będzie to stosowna retorsja za atak na waszą wolność, godność, a w konsekwencji, wasze miejsca pracy. Nie ma innego wyjścia niż zorganizowany bojkot. Wiem, że to środek drastyczny i ostateczna forma protestu ale nie ma innego wyjścia. To ostatni dzwonek. Niedługo nie będziecie mogli zrobić nawet tego.
Nie czas na polityczną poprawność

Mniejsze zło: bezstronność czy cenzura.

Wiem, że to niezgodne z etyką dziennikarską. Wiem, że trzeba dać głos wszystkim stronom sporu. Wiem jak ważny dla was jest obiektywizm, rzetelność, bezstronność. Niestety, czas nauczyć się czegoś od przeciwników. Czas porzucić polityczną poprawność. Nie możemy być ofiarami własnych zasad i pozbawiać się jedynego skutecznego narzędzia nacisku i obrony zasad najważniejszych: wolności i prawa wykonywania własnego zawodu. Musimy zmienić sposób postępowania jeśli dotychczasowy okazał się nieskuteczny. Nie ma sensu powoływać się na międzynarodowe standardy. W wielu krajach one przestały obowiązywać. Wystarczy włączyć FOX i CNN. Nie szkoda róż gdy płonie las. Panie i Panowie wzywam was do bojkotu. Władza stosująca siłę rozumie włącznie język, którym się sama posługuje. Nie pozwólcie na własnych łamach tłumaczyć politykom powodów słuszności decyzji, które odbierają wolność wam, ale przede wszystkim waszym widzom i czytelnikom. Cel tego działania jest jasny – wasalizacja mediów i monopolizacja przekazu. Nie obawiajcie się krytyki. Już teraz przecież, jak czytamy w uzasadnieniu decyzji KRRiT, powodem nałożenia kary było przeciwdziałanie zjawisku „jednostronnego prezentowaniu wydarzeń poprzez dobór zapraszanych do studia komentatorów i gości”. Czy to nie obelga rzucona wam, koleżanki i koledzy prosto w twarz? Weźcie sobie do serca kolejny cytat z uzasadnienia: „korzystanie z wolności słowa wiąże się z odpowiedzialnością dziennikarzy, wydawców i nadawców za przekazywane treści”. Czas najwyższy tę odpowiedzialność wziąć.

Zróbcie to teraz. Jutro będzie za późno. Nie łudźmy się, kara na TVN to dopiero „symboliczny” początek.

Jakub Bierzyński