Zasłużyłem na te swoje trzy lata? (Polska The Times)

12 lutego 2018

Po uchwaleniu nowelizacji ustawy o IPN przez media przetoczyła się fala dyskusji o tym, czy w wojnie Polski z resztą świata rację ma rząd Mateusza Morawieckiego, czy świat. Sam premier przedstawia własne stanowisko w dość nieoczekiwany sposób: „polska historia powinna być królową świata” . Nie wiadomo czy jest to wyraz daleko idącej autoironii czy dowód narcystyczno-maniakalnej bufonady. W ustawie tej sprytnie pomieszano kwestie nie budzące zastrzeżeń z wysoce kontrowersyjnymi.

Nie budzi bowiem wielkich emocji zarówno w Polsce, jak i na świecie penalizacja frazy „polskie obozy śmierci”. Jest to po prostu dowód słabości, przyznanie się do bezradności. Odwołanie się do prawa karnego w dyskusji historycznej zawsze interpretowane jest jako słabość. Tak jak słabością jest przemoc w codziennej wymianie poglądów. Gdzie kończą się argumenty, zaczynają się groźby. Groźby tym bardziej groteskowe, że nie do spełnienia. Znamienne, że w angielskim tłumaczeniu przemówienia premiera, w którym przedstawia polskie stanowisko w tej sprawie pojawia się zakazana fraza. Krótko mówiąc poza kompromitacją, ustawa w tej części nie powinna przynieść druzgocących skutków.

Ale niestety, ma ona jeszcze jeden zapis: kto publicznie i wbrew faktom przypisuje Narodowi Polskiemu lub Państwu Polskiemu odpowiedzialność lub współodpowiedzialność za popełnione przez III Rzeszę Niemiecką zbrodnie nazistowskie (…), lub za inne przestępstwa stanowiące zbrodnie przeciwko pokojowi, ludzkości lub zbrodnie wojenne lub w inny sposób rażąco pomniejsza odpowiedzialność rzeczywistych sprawców tych zbrodni, podlega grzywnie lub karze pozbawienia wolności do lat trzech. Ustawa przynosi skutek przeciwstawny do zamierzonego: prowokuje trudne pytania dotyczące przeszłości To jest zapis, który budzi kontrowersje międzynarodowe. Słusznie. Po pierwsze dlatego, że jest prawnie nieprecyzyjny. Co to znaczy Naród Polski? Czy prawdziwe skądinąd zdanie: „Polacy mordowali Żydów w czasie Holocaustu” wypełnia znamiona czynu zabronionego? Jaka jest formalna definicja narodu? Ilu Polaków stanowi naród: jeden wystarczy? Wszyscy Polacy? Większość? Słowo naród do określenia pewnej wspólnoty używany jest zazwyczaj symbolicznie. Przepisy prawa grożące sankcją trzech lat pozbawienia wolności wymagają precyzji. Kto będzie decydował, czym jest naród? Sąd? Po drugie, co to znaczy wbrew faktom? O stopień współuczestnictwa Polaków w Holocauście naukowcy spierają się od lat. Sąd rozpatrując taką sprawę, musi powołać biegłych, by stwierdzili na podstawie swej fachowej wiedzy, czy doszło do naruszenia prawa (wbrew faktom), czy nie. Nietrudno przewidzieć, że opinia ta będzie zależeć od przekonań biegłego. Jan Żaryn nie zgodzi się z Janem Grossem. I tak zataczamy koło.

Wzbogacili się nie tylko szabrownicy. Na Zagładzie skorzystały też setki tysięcy, może miliony zwykłych ludzi Po trzecie, ustawa mówi też o wszystkich innych przypadkach, gdy rzeczony Naród dokonuje zbrodni przeciwko pokojowi, ludzkości lub zbrodni wojennych. Czy przypominanie o współudziale Polski w hitlerowskim Anschlussie Czechosłowacji jest oskarżeniem o zbrodnie przeciw pokojowi? Czy relacja z przedwojennego wiecu poparcia gromadzącego dziesiątki tysięcy Polaków pod hasłem „wodzu prowadź na Zaolzie” jest przestępstwem przeciwko Narodowi, czy nie? Podobnie ze złamaniem traktatu ryskiego i bezprawną aneksją Wilna. Przykłady można wymieniać. Polska nie była krajem o nieskalanej historii. Mit o wiecznej ofierze jest fałszywy, a ustawa przynosi skutek przeciwstawny do zamierzonego: prowokuje trudne pytania dotyczące naszej przeszłości.

Warto też zdawać sobie sprawę z tego, dlaczego protestują Żydzi. Według badań Centrum Badań nad Zagładą Żydów w Warszawie po aryjskiej stronie szukało schronienia około 300 tysięcy uciekinierów z gett i transportów. Z tej liczby wojnę przeżyło ok. 20 tysięcy osób. Zdecydowana większość z ocalałych przeżyła dzięki pomocy, jakiej doświadczyli od Polaków. Prawie siedem tysięcy Sprawiedliwych wśród Narodów Świata jest tego najlepszym dowodem. Ale także bolesną prawdą jest fakt, że zdecydowana większość (Centrum ocenia tę liczbę na 80-90 proc.) z tych, którzy nie przeżyli wojny, została zamordowana z czynnym lub biernym udziałem Polaków. Rok temu w mediach ukazała się historia siedmiu Żydówek zamordowanych przez polskich sąsiadów w Szczuczynie. Ofiary rozebrano, zgwałcono i zamordowano. W ubraniach zdartych z trupów chodziły córki i żony sprawców tej zbrodni. I tu dotykamy kolejnej polsko-żydowskiej traumy. Masowego rabunku na trupach. Bo czym innym było przywłaszczenie sobie „mienia pożydowskiego”, czyli dobytku 3 milionów zamordowanych współobywateli? Ich majątek podzielił los butów, sukienek, bielizny siedmiu Żydówek ze Szczuczyna. Wzbogacili się nie tylko szabrownicy okradający jeszcze żywych. Na Zagładzie skorzystały też setki tysięcy, może nawet miliony zwykłych ludzi, którzy po prostu przejęli mienie po zamordowanych. Skala tego zjawiska była porażająca, bo był to majątek trzech milionów ludzi. Czy już zasłużyłem na swoje trzy lata?

Jakub Bierzyński