Populiści wszystkich krajów, łączcie się! (Newsweek)

5 października 2017

 

Autorytarne, populistyczne partie – czy to z lewej, czy z prawej – łączy niechęć do demokracji i pogarda dla Zachodu, opowieści o „odzyskiwaniu godności” i potrzebie wymiany elit w imię walki ze skorumpowanym establishmentem.

Niedawna okładka „Do Rzeczy”, przedstawiająca Hitlera w czekistówce z czerwoną gwiazdą na czole z podpisem „Hitler był lewakiem”, wywołała poruszenie. Jeden z liberalnych portali internetowych wytypował ją na najgłupszą okładkę roku. Moim zdaniem niesłusznie. Autorytarne, populistyczne ideologie, niezależnie od tego czy są tak skrajnie radykalne i zbrodnicze jak nazizm i bolszewizm, czy też umiarkowane i stosunkowo łagodne jak „suwerenna demokracja” Putina, klientelizm Orbana czy nowoczesny sułtanat Erdogana, mają pewne niezmienne wspólne fundamenty: podobną koncepcję ludzkiej natury, zbliżony stosunek do państwa i wspólnoty, specyficzną wizję świata. Wszystkie posługują się językiem o zbliżonej estetyce oraz hasłami propagandy, które choć funkcjonują w innych kontekstach historycznych, społecznych i geograficznych, brzmią zadziwiająco zbieżnie. Zestawienie podobieństw pomiędzy faszystowską a komunistyczną wizją człowieka i świata budzi dzisiaj w Polsce niepokojąco bliski lęk. Dlaczego?

Bliskie związki

„To nie Niemcy staną się bolszewickie, tylko bolszewizm nabierze cech czegoś w rodzaju narodowego socjalizmu. Zresztą, jeśli idzie o bolszewizm, to więcej nas łączy, niż dzieli. (..) Wydałem polecenie, aby natychmiast przyjmować do partii byłych komunistów. Z drobnomieszczańskich socjaldemokratów i związkowych baronów nigdy nie będą narodowi socjaliści, z komunistów zawsze.” (H. Rauschning Rozmowy z Hitlerem)

Co łączyło te skrajne ideologie drastycznych społecznych rewolucji? Dlaczego ich język wydaje nam się dzisiaj tak znajomy?

Po pierwsze, niechęć do indywidualizmu, apologizacja wspólnoty.

W komunizmie była to wspólnota klasowa, w faszyzmie mityczny Naród.

„Tak czy inaczej, chciałbym abyście wynieśli stąd pewność, że socjalizm jak ja go rozumiem, nie zajmuje się szczęściem pojedynczych jednostek, lecz wielkością i przyszłością całego narodu.” (tamże)

Po drugie, przeświadczenie o nadrzędności państwa nad jednostką.

Indywidualne życie nie ma znaczenia musi zostać podporządkowane służbie państwu – nosicielowi wyższej idei. Towarzyszy temu głębokie przeświadczenie, że ludzie z natury są źli. Muszą zatem zostać poddani bardzo daleko idącej kontroli państwa poprzez służby i ich ciągły nadzór by złe instynkty trzymać stale w ryzach. Relacje państwo – człowiek budowane na paradygmacie kontroli, w opozycji do zaufania i partycypacji. Człowiek jest przedmiotem w rękach omnipotentnej władzy, a nie podmiotem jej działań. Stąd nieufność aparatu do jakichkolwiek sposobów samoorganizacji społeczeństwa obywatelskiego: zniszczenie organizacji pozarządowych, atak na samorządy, nieufność wobec wolnego rynku. To państwo ma wyznaczać cele, pisać plany i realizować kolejne etapy rozwoju.

Po trzecie, moralna wyższość.

W obu przypadkach budowano przeświadczenie o moralnej wyższości wyznawców nad pozostałymi ludźmi, którzy nie chcą przyznać racji jedynie słusznej wykładni dziejów bo są zakłamani i źli albo dlatego, bo są zbyt głupi by ją dostrzec. Przeciwnicy zatem, dzielą się na dwie kategorie: przestępców i złodziei oraz pospolitych głupców. Przewaga moralna rewolucji, jest niepodważalna. Wynika ona z „obiektywnych” praw. W jednym przypadku z praw historii i walki klas, w drugim z prawa wyższości rasowej. Partia ma zatem nie tylko moralną wyższość, ale także obiektywną rację wynikającą z naturalnego prawa rządzącego światem.

Po czwarte, niechęć do Zachodu.

Z perspektywy ideologicznej wyższości własnej rewolucji i jej ideałów Zachód ze swym pragmatyzmem, demokracją obarczoną grzechem pierwotnym imposybilizmu, szukania kompromisów, ucierania różnych przekonań i interesów jawi się jako system głęboko zgniły, niedolny do działania, w stanie rozkładu, słaby i pozbawiony wartości. Dla kapłanów jedynej prawdy liberalizm obyczajowy zachodu jest nie do zaakceptowania. Więcej, jest żywym dowodem tezy o złej z istoty naturze ludzkiej. Nie poddana szczegółowej kontroli, nie zaprzęgnięta w realizację szczytnego historycznego celu całej wspólnoty, oddaje się próżnym przyjemnościom, spędza życie jałowe, pozbawione celu. Jeśli jedna partia jest wyłącznym dysponentem jedynej prawdy i posiada obiektywną moralną przewagę, to wszelkie odstępstwa od tak wyznaczonej normy są moralnie naganne i społecznie nieakceptowalne. Stąd w systemach totalitarnych głęboka niechęć do różnorodności postaw, zachowań i stylów życia. Homoseksualizm jest nieakceptowalny nie dlatego, że zagraża ideologii, ale dlatego, że jest niedopuszczalnym wyrazem indywidualizmu.

„Dobry nazista spogląda ku Rosji. (..)Bo Rosja jest sojusznikiem danym nam przez naturę przeciw szatańskim zakusom i zepsuciu Zachodu”. Josef Goebbels.

Po piąte, większość ma rację a partia reprezentuje większość

Ergo partia ma rację. Zawsze. W obu przypadkach niezależnie od tego czy partia doszła do władzy na skutek rewolucji czy wyborów, reprezentowała poglądy skrajne, zdecydowanej mniejszości społeczeństwa. W obu przypadkach zwycięzcy przedstawiali się jako jedyni wyraziciele woli narodu dysponujący przygniatającą większością. Naród z partią, partia z Narodem. Chodzi o symboliczną marginalizację, a następnie wyeliminowanie jakiejkolwiek potencjalnej ideowej konkurencji. Partia staje się monopolistą gdy uda jej się o tym przekonać.

Po szóste, rewolucja.

Oba ruchy miały charakter głęboko rewolucyjny. Stawały w obronie „zwykłego człowieka” przeciw zgniłym, zdemoralizowanym, pasożytniczym elitom żyjącym na jego koszt. Antyelitaryzm i ludowy charakter był dla obu bardzo charakterystyczny. Partia występowała w imieniu i na rzecz ludu. Zwykłemu człowiekowi przywracając historyczną sprawiedliwość.

Po siódme, niechęć do demokracji i liberalizmu.

To próba uniformizacji ludzi według ideologicznego wzorca. Różnorodność jest naturalnym wrogiem jedynie słusznej prawdy. Demokracja musi ustąpić nadrzędnej woli ludu/narodu wyrażanej poprzez partię – jedynego nośnika prawdziwej i historycznie słusznej idei. Idei, której obywatele mają zostać podporządkowani. Dlatego podział władzy jest nie do zaakceptowania. Niezależność sądów należy znieść. Sędziowie to kasta nie podlegająca osądom narodu/klasy robotniczej. W państwie, gdzie partia ma monopol na jedynie słuszną bezdyskusyjną prawdę, nie ma miejsca na niezawisłe sądy z jednego prostego powodu: partia się nie myli. Nigdy. Jeśli zatem jakiś sąd podważa decyzję partii w jakiejkolwiek sprawie, działa w złej wierze a jego celem jest utrzymanie i obrona przywilejów dotychczasowych elit, powtrzymanie jedynie słusznej rewolucji, upokorzenie partii. Powtórzę, kto nie zgadza się ze stanowiskiem partii jest albo zły albo głupi. Innego wyjścia nie ma.

Po ósme populistyczne obietnice.

W obu przypadkach partia obiecuje zwykłemu człowiekowi dobrobyt i szczęście. Władza przejmowana jest w imieniu i na rzecz ludu by wymierzyć sprawiedliwość, ukarać elity i zapewnić „zwykłemu człowiekowi” powodzenie. Każdemu według potrzeb w wydaniu komunistycznym lub życie panów w narodowej lebensraum u nazistów. Obie populistyczne rewolucje niosły ze sobą obietnice redystrybucji dóbr. Biedni mieli zyskać nie tylko w wymiarze symbolicznym (rewanż na elitach, zadośćuczynienie, sprawiedliwość dziejowa, odzyskanie godności), ale także w wymiarze materialnym. Skutkiem rewolucyjnej inżynierii społecznej miał być fantastyczny wzrost poziomu życia „zwykłego człowieka”.

Po dziewiąte – wstawanie z kolan.

Obie rewolucje twierdziły, że władza zdobywana jest i sprawowana w imię uciemiężonych przeciw wyzyskującym elitom. W przypadku komunistów jest to wyzysk klasowy:

„Wyklęty, powstań ludu ziemi!
Powstańcie, których dręczy głód!

W przypadku nazistów upodlony traktatem Wersalskim naród niemiecki odzyskiwał należną mu godność.

W obu przypadkach partia ma wymierzyć sprawiedliwość dziejową. Wątki rewanżyzmu za doznane w przeszłości krzywdy są bardzo istotnie. To one tworzą fundamentalne więzi resentymentu pomiędzy partią i owym „zwykłym człowiekiem”, w imieniu którego partia sprawuje niepodzielną, surową lecz sprawiedliwą władzę.

Po dziesiąte: rewolucja jako metoda sprawowania władzy.

„Wiele się od marksizmu nauczyłem. Przyznaję to bez chwili wahania. (..) nauczyłem się ich metod. Tylko, że ja poważnie podszedłem do tego, co te kramiarsko – sekciarskie dusze nieśmiało tylko zaczęły. Jest w tym cały narodowy socjalizm.” (tamże)

Prawdziwie rewolucyjna władza zrywa z imposybilizmem. Jest w stanie unicestwić całe narody, czy to w obozach koncentracyjnych, czy w masowych zsyłkach. Hitler z pewnością nie zdawał sobie sprawy z metod stosowanych przez swego sojusznika i wroga zarazem – Józefa Stalina. Nie wiedział jak głębokie i rozległe były jego kolejne przedsięwzięcia ideologicznego terroru, rewolucyjnej inżynierii społecznej.

„Jestem nie tylko tym, który przezwyciężył marksizm, jestem też wykonawcą jego idei jeśli to, co marksizm chciał i co w nim uzasadnione, odrzeć z żydowsko – talmudycznego dogmatyzmu „ (tamże)

Ostatnie – kult jednostki.

Wszystkie powyższe ideologiczne przekonania, specyficzny język oraz bezwzględną moralną wyższość całości uosabia jeden człowiek: wódz, naczelnik, przewodnik narodu, nieomylny geniusz, który odkrywszy prawdziwą naturę świata oraz prawa rządzące historią, prowadzi swój wyzwolony, suwerenny lud w świetlaną przyszłość dobrobytu, zgody, jedności, prawdy, prawa i sprawiedliwości dziejowej. Naczelnik poświęca się dla dobra swojego narodu. Jest prawy lecz skromny, ideowy lecz pragmatyczny, bez skazy i rozterek. Na co dzień przyjazny – dobrotliwy uśmiech nie schodzi z jego łagodnej twarzy. Wobec przeciwności lub wyzwań historii – nieugięty. Wobec wrogów ludu, któremu przewodzi – niezłomny, potrafi ciskać gromy. Nigdy się nie cofa. Nie idzie na kompromisy, nie zna słabości.

Ideologiczna przepychanka.

Piotr Zychowicz w „Do Rzeczy” miał rację. Związki pomiędzy nazizmem a bolszewizmem były bardzo wyraźne. Z dobrej diagnozy wysnuwa jednak zły wniosek: „Hitler był lewakiem”. Hitler jest symbolem zła. Dlatego lewica nazywa nazistów prawicą a prawica odwrotnie. Przypomina to przepychanie obelgi z jednej strony politycznego boiska na drugie. Czynność kompletnie poznawczo jałowa, pochodząca z dziedziny propagandy niż nauk społecznych. Podobieństwa pomiędzy komunizmem i nazizmem nie biorą się z głoszonych przez nie haseł czy ideologii. Ideologie są traktowane instrumentalnie, jako metoda zdobycia i sprawowania nieograniczonej władzy. Częścią wspólną jest fundamentalne przekonanie o dominującej roli państwa nad człowiekiem, o służebności jednostki wobec zbiorowości, o własnej wyższości moralnej, o złej naturze ludzkiej, która musi zostać poddana kontroli, o obiektywnym prawie, którego partia jest wyrazicielem, nieufności do samoorganizacji ludzi, niechęci do demokracji, pogardy dla Zachodu, wskazaniu wroga, ideologii odzyskiwania godności, haseł wiecznej rewolucji, wymiany elit w imię dziejowej sprawiedliwości i walki ze skorumpowanym establiszmentem. Nie łączy ich lewicowość ani prawicowość. Łączy ich zestaw głębokich wierzeń i przekonań dotyczący natury świata, wspólnoty i człowieka. Łączy ich „ciąg technologiczny” sprawowania władzy. To cechy wszystkich populizmów na świecie. Uniwersalne, niezależnie od tego czy przybierają one skrajną, zbrodniczą formę morderczych reżimów czy łagodną autorytarnych quasi demokratycznych satrapii. Epitety „nazista” lub „komunista” w potocznym rozumieniu nie niosą ze sobą wiele treści.
Słowo populizm oddaje znacznie lepiej naturę autorytarnych ideologii. Populizm może być bardziej „lewicowy” jak w Wenezueli, „prawicowy” jak na Węgrzech, czysto mocarstwowy jak w Rosji lub religijny jak w Turcji. Jego głęboka natura pozostaje niezmienna. Ideologiczny sztafaż nie ma większego znaczenia.

Jak bardzo rządy naszych rodzimych populistów pasują do idealnego wzorca? Niech każdy odpowie sam na to pytanie. Proszę przypomnieć sobie 11 punktów opisanych wyżej.

Niepokojące, prawda?

Jakub Bierzyński