Wszyscy muszą odejść (na:Temat)
28 lipca 2017
Wszyscy muszą odejść. Wszyscy zawiedli. Na prawicy – dopuszczenie do zagrożenia zniszczenia państwa przez dyktaturę zasługuje na najwyższą karę, polityczny dożywotni niebyt. Po „naszej” stronie. Nie tylko za to, że jej przywódcy nie potrafili skutecznie bronić demokracji, ale także za to, że nie mają pojęcia co robić dalej. Politykę w Polsce trzeba stworzyć od nowa.
Parę dni temu Andrzej Saramonowicz opublikował posta wzywającego do Okrągłego Stołu opozycji. Post ten zrobił furorę w Internecie. Wielokrotnie zostałem wywołany do wypowiedzi w tej sprawie. Niniejszym odpowiadam.
Polityka wymaga precyzyjnego myślenia. Błędne diagnozy i nietrafne wnioski kończą się fatalnie. Tym bardziej, że polityk, jak saper, myli się tylko raz.
Z diagnozą Saramonowicza w pełni się zgadzam.
„Żadna partia opozycyjna nie ma dzisiaj szans wygrać wyborów w pojedynkę”. To prawda.
„Potrzebujemy nowej opozycji.” To prawda.
„Opozycji, która dorośnie wreszcie do poziomu serc i umysłów Polaków.” Zgoda.
„Opozycji, która będzie umiała wydusić z siebie znacznie więcej niż „będziecie siedzieć!” do swoich przeciwników. Która zaproponuje dzisiejszej Polsce nowy, dobry program” TAK! TAK! Sam bym tego lepiej nie napisał.
Innymi słowy na poziomie diagnozy pełna zgoda. Na poziomie wniosków z niej płynących, pełna zgodna. Gorzej gdy dochodzimy do postulatów przyszłych działań. Fundamentalnie się z Andrzejem Saramonowiczem nie zgadzam. Ze słusznej diagnozy wyciąga fałszywe wnioski.
Opozycja parlamentarna jest słaba. Widać to słychać i czuć. Nie ma co liczyć na cud. Cuda w polityce zdarzają się rzadko. Obie główne partie opozycyjne: Nowoczesna i PO zostały zakleszczone przez własnych dysfunkcjonalnych liderów. Nie ma w nich wizji. Pomysłu na przyszłość, są emocjonalnie wypaleni, intelektualnie jałowi. Trzeba to przyjąć w końcu do wiadomości choć to myśl gorzka i bolesna.
Obaj panowie liderzy nie spełniają swojej funkcji – nie są przywódcami na miarę wyzwań i czasu. Obaj są nieusuwalni ze swoich stanowisk. Obaj wolą utonąć ze swym stateczkiem przyspawani do kapitańskich stołków, niż oddać koło sterowe komukolwiek. Obaj maja chore ego. Obaj nie słuchają nikogo. Tak jest. Wiem, to smutne. Nie napawa optymizmem. Ale podstawą skuteczności działania jest pozbycie się złudzeń. Marzyć to panowie i panie możemy w kinie. Polityka to twarda gra. Marzenia przeszkadzają.
Liderzy opozycji są słabi. Dowodzi tego najlepiej ostatni spór z władzą o sądownictwo. Wygraliśmy go cudem. Dosłownie. Pomoc przyszła z nieoczekiwanej strony: Kościoła i Kancelarii Prezydenta. Kaczyński popełnił w przeszłości masę błędów, które teraz zemściły się na nim bezwzględnie. Jedyną zasługą opozycji jest fakt, że udało się w końcu przekonać Polaków, że zamach na sądy to zamach na ich prawa i wolności obywatelskie, to koniec demokracji.
Posłowie opozycji parlamentarnej dawali się w tej walce rozgrywać jak dzieci. PiS skutecznie postawił przed ludźmi dylemat: albo reformy albo będzie tak jak było. Tak mści się udział w fabule, w której przeciwnik pisze scenariusz. Opozycja poza ten scenariusz nie była w stanie wyjść. Nie zaproponowała nic pozytywnego, innego niż sakramentalne NIE!
Wielokrotnie to powtarzam: Nie warto walić się pałami z PiS po głowach. Z trzech powodów: 1. Oni są bardziej bezwzględni. 2. Są lepszymi pałkarzami. 3. Mają większą pałę. Trzeba grać w szachy. W szachy przegrywają zawsze.
Podobno Andrzej Duda podjął decyzję o weto będąc na Jasnej Górze. Patrząc na działania opozycji parlamentarnej jestem gotów uwierzyć w tę historię. Tylko cud nas uratował przed klęską.
Czy sojusz słabych stworzy tytana? Nie. Na słabości poszczególnych liderów nałoży się bowiem słabość dodatkowa, największa, fundamentalna. Oni się nie znoszą. Osobiście się nie lubią. Nie szanują. Nie mają do siebie zaufania. Konkurują ze sobą zaciekle. Jedyny sojusz jaki można w tej sytuacji stworzyć to uścisk ręki na ekranie telewizora. Zamiast siły, będziemy mieli dodatkowe słabości. Zamiast jedności stałe konflikty i tarcia. Taka koalicja będzie miała jedną cechę – będzie trwale niezdolna do działania. W tym przypadku 2 plus 2 nie równa się 5. Równa się jeden. Przykro mi.
Mało tego Andrzej Saramonowicz sam sobie przeczy. Dwa dni po propozycji Okrągłego Stołu Opozycji składa Pan Grzegorzowi Schetynie propozycję ustąpienia i oświadcza, że na żadną koalicję z jego udziałem nie będzie głosował. Sam autor pomysłu wyklucza szefa największej partii opozycyjnej. Dobry początek okrągłego stołu! Symboliczny.
Czy to znaczy, że mamy załamać ręce i czekać. Że jesteśmy bez szans? Nie! Po pierwsze my – demokratyczna opozycja – mamy okres podziałów i rozłamów za sobą. Zaczynamy się jednoczyć. Myśleć o tym, rozmawiać. Niniejsza dyskusja jest tego najlepszym dowodem. Nie bądźmy niecierpliwi. Ten proces musi trochę potrwać. Oni – obóz autorytarny, właśnie zaczął się dzielić i proces ten będzie trwał kolejne parę lat. Krótko mówiąc my mamy problem, na szczęście oni mają katastrofę.
Po drugie mamy energię i siłę. Przywództwa politycznego nie wykuwa się przy okrągłych stołach. Na prawdziwe przywództwo recepta jest jedna – działanie. Z chaosu wyłoni się przywódca. Przywódca nowego formatu. Nie uwikłany w jałowe symboliczne spory. Nie owładnięty ideologicznymi fantazmatami. Praktyczny, pragmatyczny, myślący.
Przywódca, który zaproponuje rozwiązania w dwóch kluczowych kwestiach: jak zjednoczyć opozycję? I nie będzie się nikogo pytał o receptę. Prawdziwy lider po prostu to zrobi. I zrobi to na własnych warunkach, według własnego scenariusza. Po drugie, sformułuje pozytywny program wielkiej zmiany. Wizji Polski na przyszłość. Bo jedno nie ulega dyskusji: nie ma powrotu do tego co było. Nie tylko w koncepcji rozwoju kraju, ale także w sposobie sprawowania władzy, w stylu rządów i tu rzecz najważniejsza, w przywództwie.
Wszyscy muszą odejść. Wszyscy zawiedli. Na prawicy – dopuszczenie do zagrożenia zniszczenia państwa przez dyktaturę zasługuje na najwyższą karę, polityczny dożywotni niebyt. Po „naszej” stronie. Nie tylko za to, że jej przywódcy nie potrafili skutecznie bronić demokracji, ale także za to, że nie mają pojęcia co robić dalej.
Zrozumcie to wreszcie. Oni się nie nadają. Wszyscy! To pokolenie musi odejść. I z prawa i z lewa. Mam ich wszystkich dość!! Mam dość ich „uprawiania polityki” wiecznych, jałowych, idiotycznych politycznych sporów. Ludzie! Co mnie obchodzi kto co robił 40 lat temu? Miesiącami dyskutujemy o komunistach, postkomunistach i ubekach, resortowych dzieciach i tego typu bzdurach!. To są upiory dawno minionej epoki!!! Rozumiecie co chcę powiedzieć? Odspawajmy się w końcu od ideologii, historycznych sporów, sztucznych podziałów. Jak patrzę na polską politykę, to mam wrażenie że ktoś wsadza mnie w emocjonalny kaftan, intelektualne betonowe buciki i spycha z mostu.
Koniec tego! Porzućmy złudzenia i weźmy się do roboty. My nowe pokolenie. Politykę w Polsce trzeba stworzyć od nowa. Od zera. Od początku. I nikt za nas tego nie zrobi.