Nasze miejsce jest w Europie (Polska the Times)
2 stycznia 2018
Dyskusja wokół wprowadzenia procedury sprawdzania praworządności w ramach par. 7 Traktatu o UE nabiera tempa, czasem przybierając groteskowe formy. W zeszłym tygodniu niesiony falą antyeuropejskich resentymentów Rafał Ziemkiewicz – jedna z twarzy prawicowej publicystyki, w emocjonalnym wpisie przedstawił prawdziwe stanowisko swej formacji duchowej wobec Unii Europejskiej. Warto się nad tym wpisem pochylić tym bardziej, że w ślad po nim autor opublikował felieton, w którym utwierdza się w prezentowanych tezach. Główny przekaz brzmi następująco:
„Co się tak trzęsiemy nad tą Unią? Wzięliśmy, co było do wzięcia, więcej nie będzie i czas wyp………lać, jak sami ułatwiają”.
Warto zastanowić się nad głębszym sensem powyższej deklaracji. Ziemkiewicz jednoznacznie stwierdza że Unia jest mu duchowo obca. Przypomnę zatem podstawowe wartości na których ten związek się opiera. Paragraf 2 traktatu UE brzmi: „Unia opiera się na wartościach poszanowania godności osoby ludzkiej, wolności, demokracji, równości, państwa prawnego, jak również poszanowania praw człowieka, w tym praw osób należących do mniejszości. Wartości te są wspólne Państwom Członkowskim w społeczeństwie opartym na pluralizmie, niedyskryminacji, tolerancji, sprawiedliwości, solidarności oraz na równości kobiet i mężczyzn.” Sprowadzenie obecności Polski w zjednoczonej Europie do kwestii czysto finansowych, dopłat, korzyści handlowych itp. jest dla prawicy w dłuższej perspektywie bardzo niebezpieczne. Trudno bowiem przekonać Polaków, że wartości UE są dla nas z natury obce, narzucone z zewnątrz, groteskowe.
Wariant moskiewski, gdzie rządowa propaganda regularnie Unię obrzydza, przedstawiając ją jako królestwo rozpusty, zepsucia, homoseksualizmu (gejewropa), będące w stanie rozkładu, słabe, pogrążone w kryzysie, niezdolne do działania, skłócone i niewarte szacunku, jest w polskim przypadku bardzo mało prawdopodobny. Polacy Unię znają znacznie lepiej. Większość z własnego doświadczenia. Byliśmy świadkami skoku cywilizacyjnego, jakiego Polska dokonała po wstąpieniu do UE. Członkostwo w Unii to nie tylko kwestia wartości, oraz poziomu życia. To także sfera codziennego doświadczenia większości z nas. To kwestia osobista, naszych rodzin, najbliższych.
Członkowsko w UE to także niebywale ważna kwestia autoidentyfikacji tożsamości i budowania poczucia wartości. Nawet prawicowi wyborcy w dyskursie o uchodźcach uwielbiają powoływać się na przynależność do cywilizacji Zachodu. Oni przecież są tarczą broniącą Europy przed najazdem barbarzyńców. To źródło ich dumy i poczucia własnej wartości. Przynależność do zamożnej cywilizacji zachodu wobec biednych obcych buduje poczucie wyższości. To nieodłączny element procesu odzyskiwania godności, o jakiej mówi stale prawicowa propaganda. Jeśli Europa wyrzuci swą „tarczę” ze wspólnoty, to jaki sens ma ta opowieść? To problem autoidentyfikacji i tożsamości – podstawowych wartości obsługiwanych przez prawicową mitologię.
Prawica przedstawia się swoim wyborcom jako formacja ideowa w odróżnieniu od lewaków czy liberałów pozbawionych „wartości”. Warto wyeksplikować wartości obowiązujące po obu stronach tego sporu. Okaże się, że nas Europejczyków, jest zdecydowana większość. To dla tych wartości, a nie dla pieniędzy, ginęli bohaterowie kolejnych pokoleń walczących o miejsce Polski na zachodzie Europy. Taki aksjologiczny podział narzuca naturalne pytanie – jaka jest identyfikacja ideowa prawicy? Bo jeśli nie europejska, to jaka?
Jakub Bierzyński