Ten wirus zniszczy wszystko. (Przegląd)

30 marca 2020

 

– Będą przełożone wybory prezydenckie? Premier mówi, że nie będą…

– Premier konfabuluje, jak zwykle. Ja to widzę tak: PiS ściga się z epidemią. Ale środki, które podejmuje są nieskuteczne. Nie ograniczą rozprzestrzeniania się wirusa. Ogłoszona tzw. kwarantanna domowa niewiele da. Nie ma żadnych dowodów na to, że kraje, w których ją zastosowano mają niższe wskaźniki zachorowalności niż te, w których jej się nie stosuje, albo nie stosowało się do tej pory. Więc jej ogłaszanie, wielkie halo, to są działania polityczne. Po prostu – przespaliśmy moment, kiedy ten wirus do Polski dojechał. Mimo, że były ostrzeżenia, nawet polskiego wywiadu, i wiadomo było co z tym robić…

– Dlaczego kwarantanna domowa niewiele da?

– Zastanówmy się, dlaczego kraje Azji tak dobrze radzą sobie z koronawirusem? Z bardzo prostego powodu, oni już przeżyli trzy epidemie, ta jest kolejna, w związku z tym mają opanowane procedury, wiedzą co działa a co nie. A w żadnym kraju azjatyckim nie zastosowano kwarantanny domowej. Oni wiedzą, że to nie działa. Dlatego, że kwarantanna jest skuteczna wtedy, kiedy dotyczy osób chorych, a nie wtedy, kiedy miesza się osoby chore ze zdrowymi. Przecież najwięcej zakażeń jest w rodzinie. Tam, gdzie mieszka się razem, dotyka, obejmuje. Te osoby nawzajem się zarażają. A potem ci zarażeni muszą wyjść – zrobić zakupy, iść do pracy, izolacja wszystkich jest niemożliwa.

– A co zrobiono w Azji?

– Po pierwsze, zareagowano błyskawicznie. Natychmiast wprowadzono kontrolę sanitarną na granicach. Na Tajwanie, na przykład już wtedy, kiedy jeszcze koronawirusa tam nie było. Wprowadzono testy na obecność koronawirusa wśród wszystkich, którzy granicę przekraczają. A potem izolowano chorych w specjalnych ośrodkach – przeznaczono na nie hotele, sanatoria itd. Bo chorych trzeba izolować. Ale w prawdziwej kwarantannie, a nie w kwarantannie domowej. Bo prócz tego, że te dwa pojęcia mają wspólne słowo – kwarantanna – to kompletnie znaczą co innego.

– Cała Europa postąpiła inaczej niż Azja…

– Bo cała Europa okazała się nieprzygotowana do tego rodzaju epidemii. Najbardziej Włochy, które dodatkowo narażone są ze względu na specyficzny styl życia – rodzinny, wielopokoleniowy. Całują się w policzki obcy ludzie na dzień dobry…. Zanim nauczyli się dystansu upłynął miesiąc.

– W Polsce pod tym względem jest bezpieczniej…

–  Problem polega na tym, że w Polsce bardzo szybko załamie się służba zdrowia. Już przy tej niewielkiej liczbie pacjentów ona ledwie dycha, i będzie tylko gorzej. Jest mało lekarzy, no i przede wszystkim oni nie są chronieni. Nie ma obowiązkowych testów dla personelu służby zdrowia. A to oni są najbardziej narażeni na wirusa. I oni, jak wiemy z innych krajów, chorują najczęściej, ta grupa ma największy odsetek zarażeń. A ponieważ nie ma testów, to jak u nas jeden lekarz zachoruje, to zamyka się cały oddział, szpital, laboratorium. Zamiast sprawdzić natychmiast kto jest chory, a kto nie, chorego izolować, a resztę posłać do pracy, zamyka się wszystko. Więc powoli wyłączane są kolejne elementy systemu, który rozpada się w oczach. Na to nakłada się jeszcze jeden proces – to jest proces rozwoju epidemii. Polska dokładnie idzie według tego samego wzoru co Hiszpania, Włochy, Wielka Brytania, Szwecja… Narasta liczba zarażonych, system staje się niewydolny, i zaraz się rozsypie.

– Wszystko uratuje ofiarność Polaków.

– Owszem, jest pewna dynamika nastrojów społecznych, którymi zresztą PiS wspaniale kieruje. Jest naturalne, że w pierwszej fazie wszyscy okazujemy sobie solidarność. Dominuje poczucie wspólnoty, że jesteśmy Polakami, itd. PiS to wykorzystuje. Profesjonalnie robiona propaganda! Trafiające w punkt hasła! „Powrót do domu” – jaka to piękna nazwa! Naprawdę, jestem pełen podziwu. Albo – „tarcza antykryzysowa”. I od razu widać premiera z tą tarczą, którą osłania polskich przedsiębiorców. Broni ich, jak rycerz.  Oni mają genialnych ludzi od propagandy.

– Kupiłby ich pan?

– Natychmiast. Od razu dałbym im pracę. Albo takie określenia – kontrola sanitarna, kwarantanna domowa… Wymyślają to świetnie… I płyną w nurcie społecznych nastrojów. Ludzie w momencie zagrożenia skupiają się wokół władzy. My, naród, ojczyzna w niebezpieczeństwie itd. To na razie działa świetnie, notowania PiS, zgodnie z przewidywaniami, idą w górę, notowania Dudy idą w górę, kampania wyborcza została przez niego zmonopolizowana, reszta się nie liczy, i nie będzie się liczyć, dopóki to nie walnie.

– A walnie?

– W pewnym momencie walnie. Rzeczywistości nie da się długo zaczarowywać. W końcu szpitale się zapchają, ludzie będą umierać, to będzie przerażające… I ludzie wystawią władzy rachunek – co wyście zrobili? Ile ludzi umarło?

– Władza wtedy powie, że opozycja cieszy się z liczby umarłych, i że gra trumnami.

– Wszyscy będą grać trumnami. I jedni i drudzy. Bo to jest polityka. Więc tutaj nie ma miękkiej gry. Przepraszam, ale decyzja o zakupie milionów maseczek, które podjęły Czechy – jest polityczna. W Polsce tej decyzji politycznej nie podjęto, z jakichś względów. Nie rozumiem tego! Ale nie podjęto. Musimy mieć świadomość – politycy robią politykę. I nie ma co gadać, że oni teraz zajmują się koronawirusem, a nie polityką. To bzdura! Bo zarządzanie państwem jest polityką. Podejmowanie decyzji, rozdział środków, i tak dalej, to wszystko jest polityka. Poza tym, uważam, że odpowiedzialny rząd już dzisiaj powinien powiedzieć ludziom – za rok, w tym kraju będą miliony bezrobotnych, upadać będą firmy, jak dzielić pieniądze, żeby im pomóc?

– Ale tego nie mówi… Przynajmniej w ten sposób.

– Dlaczego oni tego nie mówią? Bo chcą dowieźć te nastroje, które jeszcze dziś mamy, do 10 maja. A potem… Reklamacji przyjmować nikt nie będzie.

– Następne wybory będą w 2023 roku, więc władza będzie miała czas.

– Więc widzi pan główny cel tej władzy. Dowieźć nastroje! I to robią. Zaczęło się kuglowanie z liczbą zmarłych. Jak ktoś zmarł, to mówią, że na sepsę, a nie na koronawirusa, albo że był zawał, albo coś innego… Dlaczego? Bo trzeba udawać, że państwo działa. Próbować utrzymać te nastroje do 10 maja.

– Uda się?

– Moim zdaniem – to jest nie do zrobienia. Nie da się przekrzyczeć rzeczywistości. Liczba przypadków zachorowań podwaja się co 48 godzin. Tego nie da się ukryć.

– Można wtedy wroga szukać, pokazywać go…

–  Gama środków jest bardzo szeroka. I na pewno władza z tych środków skorzysta. Ale poparcie dla nich się załamie. Myślenie władzy jest bardzo krótkofalowe, to jest myślenie na jutro. Zamknijmy ludzi w domach! Na jak długo? Premier mówi, że nawet na spacer nie można wyjść. Więc pytanie, jak długo ludzie wytrzymają? Kiedy się wściekną? To jest przecież propaganda – skoro nic nie mogę zrobić, pokazuję siłę, zdecydowanie, troskę, i zamykam ludzi w domu. OK. A co dalej?  To wszystko się posypie.

– Ale może posypie się po 10 maja!

– Nie! Według naszych analiz 10 maja będzie 10 tys. zakażonych. Więc nie ma takiej opcji, żeby się nie posypało.

– Rząd mówi co innego. Oni stawiają na wariant, że do Wielkanocy zduszą epidemię, a potem, na początku maja, wszystko zacznie wracać do życia. I ogłoszą wielki sukces.

– To jest nie do zrobienia… Przecież  drastyczne środki podjęto już wiele dni temu. I co dalej? Ta paleta się skończyła. To nie wyhamuje. Wirus Świąt Wielkiej Nocy nie przestrzega, i nie uszanuje naszej tradycji chrześcijańskiej. Więc obawiam się, że rachuby rządu są kompletnie bezpodstawne. Po Świętach ludzie zapytają – premierze, obiecywałeś, że wrócimy do pracy, a my nie mamy nawet do czego wracać! Bo ta firma, w której pracowaliśmy, właśnie zbankrutowała. I wtedy nastąpi wściekłość.

– Tak gwałtownie?

– Nastroje społeczne są tak rozchwiane, że może to być kwestia jednego impulsu… Nie wiemy, kiedy nastąpi, ale jak nastąpi, to w ciągu 24 godzin miłość do władzy przerodzi się w nienawiść. Wystarczy jeden człowiek, który umrze przed szpitalem. On stanie się symbolem nieudolności systemu, i wszyscy znienawidzą Morawieckiego. I o wyborach nie będzie już mowy. Bo pierwszą osobą, która je odwoła będzie sam Jarosław Kaczyński.

– Bo uzna, że je przegra?

– Wtedy natychmiast je odwoła. Będzie wszystko odkręcał.

– To co mówi teraz, z tego się wycofa?

– Ale zastanówmy się, co mówi teraz! PiS prowadzi politykę straszenia ludzi, tak, żeby bali się wyjść z domów. Więc jak chce im powiedzieć, że do szkoły to nie wolno chodzić, ale do urny, to już tak? Żeby stanęli w tej kolejce do głosowania? Skąd weźmiemy 250 tys. ludzi do komisji wyborczych, żeby siedzieli tam cały dzień i wszyscy przychodzący będą na nich kichali? To jest w ogóle niewyobrażalne! Już nie mówię o konstytucyjnym prawie do głosowania… Już dzisiaj mamy prawie 200 tys. ludzi w przymusowej  kwarantannie. A ile będzie 10 maja? Milion? I co? Odbierzemy im prawa wyborcze? Przecież to jest niemożliwe! Jak przeprowadzić wybory za granicą gdzie obowiązuje zakaz zgromadzeń? Polacy za granicą stracą prawa wyborcze? Jakim prawem Kaczyński im je odbierze? A PiS skasował możliwość wyborów korespondencyjnie… Prezes nie ma wyobraźni. On naprawdę prze do wyborów za wszelką cenę. Tylko, że tak jak ten samolot w Smoleńsku nie wylądował, teraz on też nie wyląduje. No way! Nie ma opcji.

– I co dalej? Przełoży wybory, i…

– Przełoży i potem je przegra. To jest koniec tej partii.

– Tyle razy to już wieszczono!

– Kryzys gospodarczy ich zmiecie. Nie będzie pieniędzy. Po pierwsze, będzie inflacja. A potem będzie trudny dylemat, czy wycofać się z tych wszystkich danin społecznych, które w tej chwili wynoszą ponad 80 mld zł, czyli stanowią prawie jedną czwartą wielkości budżetu? A to są wszystko sztywne wydatki!

– Nie wycofają się z tego…

– Z przerażeniem wysłuchałem Glapińskiego, który powiedział, że w NBP jest nieograniczona ilość pieniędzy. Wszyscy, którzy cokolwiek na tym się znają, usłyszeli jedno słowo – hiperinflacja! Będziemy drukować pieniądze! Odwołamy wszystkie konstytucyjne hamulce, reguły finansowe, budżetowe…

– To może też zahaczyć o wariant cypryjski, czyli przejęcie przez państwo części zgromadzonych w bankach oszczędności obywateli…

– Bardzo prawdopodobne. Zamrożenie kont – tu nie mam wątpliwości. I potężna inflacja. Zresztą, ona już przychodzi. Proszę zobaczyć, jak rosną ceny… To się musi źle skończyć. I to w sposób spektakularny.

– Więc zakłada pan, że PiS przegra najbliższe wybory… Jesienne, rozumiem…

– Jesienne. Oni je przełożą, w nadziei, że za parę miesięcy będzie lepiej, a na jesieni ludzie powiedzą PiS-owi „nie”. PiS nie tylko będzie odpowiedzialny za złe przygotowanie kraju do epidemii, za katastrofę. Ale przede wszystkim będzie obarczany za sytuację gospodarczą. Ludzie wyjdą z domów! Tylko jeszcze o tym nie wiedzą, że duża ich część wyjdzie będąc nędzarzami…

– Rząd będzie mówił, że to nie jego wina, tylko wina epidemii.

– Oczywiście, że tak będą mówić. Tylko, kogo przekonają? Władza jest kochana wtedy, kiedy pokazuje zdecydowanie i siłę, nienawidzona wtedy, kiedy jest słaba i się szamoce. A PiS… Nie wierzę, żeby im się udało. I myślę, że Kaczyński zdaje sobie z tego sprawę. I dlatego te wybory 10 maja to dla niego być albo nie być. On ma nadzieję, że w ostatniej chwili jeszcze się prześliźnie.

– Powiedział pan, że władza jest kochana, kiedy jest silna, zdecydowana. Więc bardzo prosto ta władza może się bronić – odbierając te cechy opozycji. Mówiąc, że opozycja jest skłócona, marna, słaba…

– Oni to mówią cały czas. Nic nowego. Ludzie tego nie kupią. Ludzie wiedzą, kto rządzi, kto za państwo odpowiada. Więc powiedzą – doprowadziliście kraj do ruiny. Przemarnowaliście miliardy złotych. Utrzymywaliście ludzi na garnuszku, zamiast budować miejsca pracy. A skala bezrobocia będzie jesienią gigantyczna. Nie zdajemy sobie z tego sprawy… Firmy będą padały jedna po drugiej. Dzisiaj już wiem, że będę musiał zamknąć jedną z moich. 200 osób straci pracę. Największy klient właśnie zamknął operację, bo nie ma biznesu. Jak on zamknął, to ja już wiem, że będę musiał zamknąć i ja. A to jest dopiero początek, to są pierwsze klocki domina. Bo w tej epidemii naprawdę jest tak, że lekarstwo jest gorsze do choroby. Obudzimy się kiedyś z tego koszmaru, popatrzymy na rzeczywistość, i zobaczymy, że próbując uciec przed wirusem popełniliśmy setki błędów, które spowodowały kompletną dewastację państwa, społeczeństwa, gospodarki, polityki… Wszystkiego!

– Czyli koronawirus przeora PiS i opozycję?

– Wszystko przeora. Po epidemii nic nie będzie takie samo. Nic!

– Zmienią się kandydaci w wyborach?

– Wcale bym się nie zdziwił, gdyby wszystkie partie wymieniły swoich kandydatów. Duda nie ma szans. PiS będzie musiał wysunąć kogoś innego.

– Kogo?

– To jest nie do przewidzenia. Wystarczy jedna wypowiedź, kompromitująca, i po polityku. Przewidywalna jest sytuacja rozwoju epidemii – bo to jest czynnik biologiczny. Ma swoje prawa i według tych praw się zachowuje. Dosyć dobrze jest przewidywalna sytuacja gospodarcza, bo wiadomo co się dalej stanie, i to nie jest nic pocieszającego. Natomiast sytuacja polityczna jest nieprzewidywalna.

– Rząd dodrukuje pieniędzy, zasypie to wszystko, zakrzyczy…

– Nie sądzę, żeby Polacy byli na tak niskim poziomie intelektualnym jak w Wenezueli, gdzie się drukuje pieniądze a ludzie mówią, że to dobrze. Więc nie sądzę, że PiS to przetrwa. Raczej na jego miejscu budować się będzie prawica narodowa, która będzie mówić – tamci nie znali się, my tu twardą ręką będziemy rządzić. Kontrargument będzie taki, że tamci też obiecywali, że będą twardzi, a nie byli, państwo okazało się papierowe. Liberałowie będą z kolei mówili – weźmy się za gospodarkę. Lewica obieca rozdawanie pieniędzy. Pytanie z czego? Kto wygra – nie wiem. Ale wszystko będzie inaczej. I wyborów 10 maja nie będzie. Swoją drogą jestem ciekaw kto pierwszy powie ludziom, że nie ma pieniędzy na 500+, 13 i 14 emeryturę i tak dalej. Jak długo będziemy się oszukiwać: Polacy! Nic się nie stało!

– Będą usiłowali je przesunąć na jak najdalszy termin…

– Bo wierzą, że później jakoś się ułoży. Albo po prostu, nie będą ryzykować, tylko zdecydują się na wdrożenie dyktatury. Mają wszystko. Mają wszystkie narzędzia, więc mogą powiedzieć, że dotychczasowa demokracja była eksperymentem nieudanym, że czas na „inną demokrację”. Polską, narodową, lepszą. Czas na stan wyjątkowy, który będzie trwał latami. Kto im zabroni? Konstytucja? I co? Ludzie wyjdą na ulicę? No, nie wyjdą. Bo będą się bać. Że się zarażą…Władza zawsze ma wyjście. Jest tylko pytanie – na ile kosztowne?